Wpis dedykuję młodym stażem przedsiębiorcom, z którymi przyszło mi się spotkać na przestrzeni ostatniego roku.
Jak ten czas szybko leci. Kiedy w ubiegłym roku na początku kwietnia dostałem propozycję szkoleń oraz doradztwa biznesowego dla osób, które brały udział w programach unijnych, przygotowujących ich do założenia i prowadzenia działalności gospodarczej, nie myślałem, że na Dolnym Śląsku będę przebywał do dzisiaj. Tak, to już okrągły rok spotykam wielu wspaniałych ludzi, którzy są obecnie przedsiębiorcami, z mniejszym, bądź większym skutkiem realizują wizje i misje swoich firm.
Musze wspomnieć tutaj wiele osób z Lubina i okolic, które biorą udział w projekcje „Od pomysłu do biznesu”, z Lubina, Wrocławia i okolic, które uczestniczą w projekcje”Przedsiębiorcze Kobiety 2″, z Sieroszowic, Polkowic i sąsiednich miejscowości, z projektu „Kierunek Dla Ciebie – Własna Firma” oraz w Legnicy, organizowane przez PUP.
W międzyczasie prowadziłem jeszcze doradztwo w Skarżysku Kamiennej w projekcie „Kierunek – Własna Firma”. szkolenia z ABC Przedsiębiorczości w Tomaszowie Maz. i Piotrkowie Tryb., organizowane przez Urzędy Pracy.
Ten okres był dla mnie wyjątkowy. Korzystając z doświadczeń zdobytych podczas swojej wieloletniej pracy z właścicielami firm, przekazywałem wiedzę, której zakres był znacznie szerszy, niż wynikało to z programów zajęć. Dużo bowiem czasu poświęciłem takim zagadnieniom, jak budowanie relacji, rozwoju osobowości, czy też powiązaniu budżetu firmowego z domowym. Ale muszę przyznać, że sam się też wiele nauczyłem. Słuchałem tego co mówią ludzie, poszukiwałem odpowiedzi na wiele pytań, dzięki czemu przeczytałem dużo fachowej literatury, którą również polecałem uczestnikom szkoleń.
Teraz, kiedy kończę ten etap swojego pobytu na gościnnej dolnośląskiej ziemi, chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami, a właściwie spojrzeniem na biznesy tych, z którymi przyszło mi pracować.
A spostrzeżenia te powiążę z pewną książką, którą ostatnio przeczytałem i nadal ją czytam, odkrywając na jej kartach wiedzę, której od dawna szukałem.
Książka „Mit przedsiębiorczości” autorstwa Michaela E. Gerbera pokazuje w jaki sposób błędne wyobrażenia i dotychczasowa wiedza techniczna przeszkadzają w prowadzeniu firmy.
Czytając książkę, oczyma wyobraźni widziałem wielu poznanych przedsiębiorców, którzy otworzyli swoje firmy, przyjmując niewłaściwe założenia. Ale przede wszystkim złamali podstawowe zasady robienia biznesu.
Zasady robienia biznesu
- Rób biznes tylko wtedy, kiedy go rozumiesz;
- Nie rób dlatego, że inni go robią;
- Nie rób dlatego, że inni zarabiają;
- Nie rób dlatego, że masz pieniądze;
„A wszystko dlatego[……], że moi najbliżsi przyjaciele stwierdzili, że skoro pieczenie ciastek idzie mi tak dobrze i nie otwieram własnej piekarni, to muszę być niespełna rozumu. I co gorsza, ja im uwierzyłam!.
Widziałam w tym ucieczkę z okropnej pracy , jaką wcześniej miałam. Dostrzegłam szansę, by się uwolnić, robić to, co kochałam i robić to tylko dla siebie.”
W ten sposób większość osób otwierających firmy postępuje.
Stolarz otwiera warsztat stolarski,
Pracownik budowlany otwiera firmę budowlaną,
Fryzjer otwiera zakład fryzjerski,
Pracownik restauracji zakłada Placówkę gastronomiczną,
Stylista otwiera salon piękności.
Są to pracownicy techniczni. Ich błędne założenie jest następujące:
„Skoro rozumiesz prace techniczną, rozumiesz jak działa firma wykonująca pracę techniczną”
A błąd założenia polega na tym, że:
„Praca techniczna w firmie i firma wykonująca pracę techniczną, to dwie całkiem różne rzeczy.”
Dla specjalisty technicznego, firma to właściwie nie tyle biznes, co miejsce, w którym można pracować.
Kiedy zostaje powołana do życia nowa firma, jej właściciel, staje się nie tylko pracownikiem technicznym,
lecz także przedsiębiorcą i menadżerem. Są to trzy różne osobowości, które się ze sobą ścierają, tocząc wewnętrzną grę.
Specjalista techniczny jest wykonawcą.
Przedsiębiorca jest wizjonerem, żyje przyszłością, czuje potrzebę zmian.
Menadżer żyje przeszłością, planuje, porządkuje.
Dalej autor książki omawia typy walczących wewnątrz osobowości, przeprowadza przez wszystkie etapy cyklu życia firmy, od fazy zarodkowej, poprzez fazę rozkwitu i dojrzałości. Ale przede wszystkim pokazuje, czym różni się praca nad własną firmą od pracy we własnej firmie.
Czytając tę książkę,widzę oczyma wyobraźni poszczególnych uczestników szkoleń. I muszę przyznać, że w większości z nich odnajduję właśnie pracowników technicznych.
Wśród nich są właściciele firm budowlanych, sprzątających, rzemieślnicy, styliści, fryzjerzy, itp.
Oni nie zarządzają swoimi firmami, oni po prostu w nich pracują. Tylko ich praca różni się od dotychczasowej, tym, że nikt nad nimi nie stoi. Wykonują to samo, co dotychczas, tylko trochę inaczej, z większym poczuciem niezależności. Ale często nie zarządzają firmą, mają małą wiedzę odnośnie finansów,
brak im szerokiego spojrzenia na całokształt firmy.
Kiedy pytam młodego przedsiębiorcę o stan jego finansów, czy orientuje się jaki wynik osiągnęła jego firma, on odpowiada, że jego to nie interesuje, ma od tego księgowego. Jest to ignorancja finansowa.
Pewien przedsiębiorca był przedstawicielem handlowym. Nieźle mu szła sprzedaż, więc podjął decyzję, aby uruchomić zakład produkcyjny. Zajmował się wszystkim, tylko nie zarządzaniem własną firmą.
W pewnym okresie czasu miał bardzo duże należności od kontrahentów, bowiem nie analizował w ogóle spływu środków pieniężnych na rachunek bankowy, potem zatrudniając przedstawicieli handlowych, nie opracował zasad, które wyeliminowałyby ich nierzetelną prace.
Mając wokół siebie właścicieli firm, które znajdują się nadal w fazie zarodkowej, widzę pewien brak pokory. Każdemu wydaje się, że skoro otrzymał dotację, otworzył działalność gospodarczą, to znaczy że posiada już wszelką niezbędną wiedzę. Że potrafi zarówno pracować, jak też zarządzać firmą.
Kiedy pisał biznesplan, oczyma swojej wyobraźni widział setki tysięcy złotych obrotu, duży zysk.
A teraz, żeby nie wsparcie pomostowe, firma nie utrzymałaby się na rynku kilku miesięcy.
Ostatnio prowadziłem w Lubinie jeden moduł na szkoleniu z ABC Przedsiębiorczości w projekcie
„Przedsiębiorcze kobiety”. Był to moduł z księgowości małych firm. Kiedy wyczerpałem temat,
chciałem im zaprezentować dodatkowo swoją wiedze z przedsiębiorczości. Była to wiedza unikalna, wykraczająca poza ramy szkolenia. Ale Panie nie były zainteresowane. Stwierdziły że ten temat już miały.
Nie ważna wiedza, ważne pieniądze. Aby je tylko otrzymać, zrobić zakupy i modlić się, aby jakoś przetrwać ten rok, który wynika z umowy. A potem? Zamknąć firmę i sprzedać majątek, bo jak to dzisiaj
usłyszałem od jednego właściciela firmy: „w Polkowicach wszyscy tak robią”. Czuję że za parę miesięcy
zrobi to i on.
Stanisław Binkiewicz