Dzisiaj w moim alfabecie słowo gotowość.
Gotowości w szeroko pojętym znaczeniu. Może to być gotowość do pracy, negocjacji, do poniesienia ryzyka, do poświeceń, itp.
Temat gotowości pojawił się u mnie zupełnie niedawno. Od jakiegoś czasu miałem w planie przygotowanie autorskich warsztatów „Rzeka życia – z prądem czy pod prąd”, które w założeniu miały być skierowane dla osób przechodzących kryzys przełomu połowy życia.
Rozmawiając z wieloma osobami, przedstawiając im scenariusz warsztatów, słyszałem, że jest to bardzo ciekawy, rozwojowy temat.
Kilka spotkań z koleżanką, z którą razem przygotowaliśmy materiały, scenariusz zajęć, nagranie podcasta w którym przybliżaliśmy treść warsztatów, to były działania, wydawać by się mogło wystarczające, aby na Facebooku założyć wydarzenie, reklamować je w sieci i czekać na osoby, które
będą zainteresowane wzięciem udziału.
Niestety, małe zainteresowanie spowodowało, że warsztaty się nie odbyły.
Podjęta została druga próba. Po nieudanej w Łodzi, chciałem spróbować w Bytomiu. Oczywiście podobne działania jak w pierwszym przypadku, większe zainteresowanie, jednak, niewystarczające z punktu widzenia opłacalności.
Tak więc dwa podejścia się nie udały. Rozmawiając z kilkoma osobami, zacząłem się zastanawiać, jak to jest, że jednym konferencje, warsztaty wychodzą, piszą o dużym zainteresowaniu, innym z kolei to nie wychodzi.
Kiedy tak długo zastanawiałem się nad odpowiedzią na pytanie, co zrobić, aby warsztaty mogły dojść do skutku, mój wzrok padł na pewną książkę. Kupiłem ją chyba dwa lata temu, ale jakoś nie miałem natchnienia, aby ją przeczytać. Tym razem było inaczej. Była to książka „Tak miało być” znakomitego nauczyciela, terapeuty, psychologa Wayne W. Dyera. Książka o realizowaniu dziecięcych marzeń bycia nauczycielem i podążania przez całe życie w tym kierunku. I właśnie jego bogate życie aż do śmierci w wieku 75 lat było związane z pracą z ludźmi, ich rozwojem osobistym i duchowym, przenoszeniem doświadczeń na papier i wydawanie ich w postaci książek. „Pokochaj siebie” – najważniejsza z nich, była wydana na całym świecie w wielu milionach egzemplarzy.
Czytając tą książkę w pewnym momencie natrafiłem na najważniejszy dla mnie jej fragment. Bardzo króciutki, ale trafiający w sedno. Brzmiał on tak:
„Kiedy nauczyciel będzie gotowy, uczniowie się znajdą.”
Zacząłem więc zastanawiać się, czy rzeczywiście byłem gotów podjąć się wyzwania zrobienia warsztatu. Nie mogło być w tym wypadku innej odpowiedzi – „Nie”.
Nie byłem gotowy, więc uczniów nie było. Z grubsza może wyglądało na to, że jest wszystko, ale to była tylko iluzja.
– nie zrobiliśmy budżetu warsztatów,
– nie spotkaliśmy się, aby uporządkować materiały,
– nie mieliśmy materiałów przygotowanych dla uczestników,
– nie mieliśmy materiałów malarskich, niezbędnych do namalowania rzeki,
– nie poszliśmy drugi raz do studia, aby ponownie nagrać podcast,
– mieliśmy ze sobą ograniczony kontakt w okresie przygotowawczym, służący dograniu wszystkich elementów warsztatów.
– brak było skupienia się na warsztatach, jako głównym najważniejszym elemencie aktualnie podejmowanych działań.
W gruncie rzeczy czekaliśmy na moment, kiedy zbierze się grupa, wtedy skupimy się na pozostałych rzeczach.
W ubiegłym tygodniu rozmawiałem ze swoją znajomą. Ona również prowadzi warsztaty, porusza bardzo ciekawe życiowe tematy. Od paru lat dzień w dzień jest na Facebooku, ma mnóstwo obserwujących, ale kiedy próbuje robić warsztaty, okazuje się, że nie ma chętnych. Zaczęła zadawać mi pytania, jak to się dzieje, że mimo zaangażowania, nie ma chętnych. Odpowiedziałem jej, to o czym pisałem powyżej. Nie ma klientów, ponieważ nie jest do tego należycie przygotowana. Nie jest gotowa.
„Kiedy nauczyciel będzie gotowy, wtedy uczniowie się znajdą.”
Znajoma nie była gotowa mentalnie. Z jednej strony chciałaby działać, z drugiej zaś obawiała się podjąć decyzję o ruszeniu „na pełny gwizdek”. Bała się chociażby założenia firmy, czekając na to, aż się wszystko ułoży. A to tak nie działa.
Kiedyś do mojego znajomego zwrócił się jego aby ten zatrudnił w firmie pracownika. Znajomy odpowiedział, że nie wie czy na niego zarobi. Mentor odparł – jeżeli nie zatrudnisz, to nigdy nie będziesz wiedział. Bo nigdy nie będziesz gotowy na podjęcie ryzyka.
Gotowość do podejmowania ryzyka, do poświeceń. Pełna świadomość działań oraz skutków.
I absolutnie kompletne przygotowanie. Bez tego nie ma biznesu, sukcesu, nie ma też pełni życia rodzinnego.
Kilka lat temu, brałem udział w pewnym szkoleniu motywacyjnym, które prowadziła znakomita himalaistka, zdobywczyni dziewięciu ośmiotysięczników – Kinga Baranowska. Powiedziała wówczas, że zanim wejdziesz na szczyt, musisz stanąć w uczciwości wobec siebie.
Musisz zadać sobie pytania.
- Czy idąc w drodze na konkretny szczyt, jestem właściwą osobą na właściwym miejscu?
- Czy jeśli już się za to zabieram, jestem należycie przygotowany?
Wiadomo, że w górach panują trudne, często zmienne warunki, po drodze może się okazać, że może być zerwany most, lawiny, itp. I tutaj gotowość również jest bardzo ważnym elementem, nie tylko w drodze na szczyt, ale również tej powrotnej.
Kiedy otwieramy firmę, musimy być gotowi zarówno na sukcesy, ale również przygotowani na nieprzewidywalne zdarzenia.
Kiedy podejmujemy negocjacje z klientami, musimy być do nich należycie przygotowani.
Kiedy chcemy założyć rodzinę, musimy być gotowi emocjonalnie na nadchodzące zmiany.
O gotowości można byłoby pisać wiele. Ale czas na to, aby każdy sobie odpowiedział na pytanie,
czy jestem gotowy do podejmowania wyzwań w życiu osobistym, zawodowym czy też społecznym.
Stanisław Bińkiewicz